10.06.2009 02:04
W doborowym towarzystwie
- To już dziś? To naprawdę dziś? - Od samego rana po głowie biegały mi szaleńczo myśli.
- O co Ci znów chodzi? Tak, jedziemy na lotnisko, tak będzie tam R1 i GSX-R1000. I co z tego? - rzucił z właściwą sobie nonszalancją.
- No jak to co? To najlepsze, najszybsze i najbardziej sportowe motocykle świata!!
- Po pierwsze, nie najszybsze i nie najbardziej sportowe, a po drugie to tylko motocykle.
- „Tylko motocykle... tylko motocykle" - uniosłem się - To tak, jakbym ja o Tobie powiedział że jesteś „tylko fotografem".
- No ok., ok. - zaczął się wycofywać - Mam na myśli że te maszyny nie robią na mnie aż tak dużego wrażenia jak na Tobie.
Trasa do Modlina była dość krótka, raptem 35 kilometrów. Po wczorajszym deszczu nie pozostał już ani ślad, jeśli nie liczyć przesychającej miejscami drogi. Rześkie powietrze, jak przystało na godzinę 7:30 rano przeplatane ledwo co obudzonym słońcem. Jeździcie czasem na swoich motocyklach po krajowej 7-ce w stronę Nowego Dworu? Jeśli tak to im współczuję. Od momentu jak wyjeżdża się z Łomianek równa w miarę nawierzchnia zostaje zastąpiona czymś, co przypomina powierzchnię Bałtyku w wietrzny dzień. Nie ma mowy o tym aby skupić się na przyjemności jazdy i wożenia pasażera (nazywającego się dumnie kierowcą) a ciągłe podskakiwania i falowanie drogi przyprawić może nawet mnie o chorobę lokomocyjną.
Przed bramą już na nas czekali. Przyjechali pewnie dopiero co z myjni, bo ci dwaj stali na przyczepce i suszyli się.
- I co chłopaki, dacie dziś czadu, co? - rzuciłem - Będzie fajnie pojeździcie, porobią Wam zdjęcia, nagrają z Wami film... A w ogóle to który z Was jest który? - wprost nie mogłem się opanować.
- Cicho siedź mały - burknął niebieski.
- No właśnie, bądź cicho, my tu do pracy przyjechaliśmy - przytaknął drugi.
No powiem Wam, że nie na takie przywitanie liczyłem, no ale co tam. W końcu to są gwiazdy, może im nie wypada odzywać się do skutera z Tajwanu. Mimo, że tak samo jak oni mam wpisane „motocykl" w dowodzie. A może w swoich bubkowatych kontraktach mają klauzulę że nie będzie im kierownicy zawracał byle skuter? Tak czy inaczej, nie pozostało mi nic innego jak zamknąć się i cicho patrzeć co robią.
Kiedy już skończyli podjechałem do nich powoli i zapytałem.
- No i co, powiecie jak było?
- Ten żółty człowiek to nawet spoko, nie?
- Tak, on się zna na rzeczy, gorzej z tym czarnym, momentami miałem wrażenie że zaraz ze mnie spadnie. Zobacz, w ogóle nie domknął rantu opony, a u Ciebie?
- No u mnie też nie. Wiesz, on się nawet chyba gazu bał dodać, bo cały czas na dwóch kołach jechałem.
- No co Ty? Ani razu?
W sumie nie wiem o czym mówili i nie byłem w stanie nic z tych ich sportowego bełkotu zrozumieć. Chyba jednak dobrze ze jestem skuterem i nie mam tylu problemów co oni.
- Wiecie co? Nadęte bubki z Was. Dajcie spokój, kto by tam na co dzień z Wami wytrzymał - rzuciłem na odchodne.
Obróciłem się wokół tylnej osi i pojechałem na umówione spotkanie ze swoim mniejszym bratem...
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Skutery (23)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)