16.06.2009 20:48
Pierwsza wycieczka
Myślałem że dziś odpocznę. W końcu mój przebieg zbliża się już do 1000km i myślę że można by pokusić się o jeden dzień wolnego. Ale gdzie tam, dziś pobudkę miałem wyjątkowo wcześnie. Na niebie zaczynało świtać, kiedy poczułem że zdejmuje mnie z centralnej podstawki.
- Chodźże - usłyszałem - zbliża Ci się przegląd i może warto byłoby go zrobić, co?
Tak właśnie zaczął się dzisiejszy dzień. Na szczęście jest już po wszystkim ale i tak ta trasa zostanie mi w pamięci. W końcu nie co dzień robi się 750 kilometrów. Ale ponieważ jestem już dziś zmęczony, chciałbym aby głos zabrał On.
„Pobudka o godzinie 5 (brrrr) i o 5:40 jesteśmy już na kołach. Startujemy z Warszawy a tym razem kierunek to południe Polski. Mam do zrobienia kilka zdjęć w okolicach Katowic a mojemu maleństwu (to chyba o mnie przyp. Citycom), w połowie drogi stuknie pierwszy 1000km, więc od razu zajrzymy na przegląd. W drodze powrotnej, muszę jeszcze zahaczyć o Łódź, bo potrzebny jest mi element do właśnie co zepsutej lampy błyskowej.
To nasza pierwsza tego typu dalsza trasa i trochę mam stracha. W baku przelewa się coś poniżej połowy, więc niedługo będzie trzeba tankować. Prędkość przelotowa usadowiła się w okolicy 100km/h. W sumie jechałoby sie nawet przyjemnie, ale jeśli znacie 8kę, to wiecie jakie są na niej koleiny. Nie wspomnę już nawet o tych łączeniach asfaltu co 100m. Na szczęście w okolicach Babska droga się ciut poprawia. Pierwsze tankowanie robimy w okolicy Piotrkowa Trybunalskiego, na stacji BP . Licznik pokazuje mi 298km na baku, zatem konsumpcja paliwa na poziomie 3l/100km jest całkiem przyjemna. Skuter dostaje paliwo, ja dwa hot-dogi i napój energetyczny, lecimy dalej. Jest godzina 8:00. Włączamy się na S1 i obieramy azymut na Częstochowę, przede mną około 160km do Katowic. Teraz staram sie troszkę szybciej pojechać i wyczuć jak też skuter się prowadzi. Z naprzeciwka wieje wiatr o prędkości około 40km/h i powoduje, że przy skuterze jadącym 110-120 przód zaczyna delikatnie uciekać. Nie poczułbym tego efektu w mieście i przy normalnych prędkościach , ale tu, gdzie droga jest miejscami płaska jak stół a ja jadę szybko jest to odczuwalne. W takim tempie dolatujemy do Katowic.
Tu, w All Ride Moto zostawiam swojego SYMa na przegląd, a sam, testowym GTS250i udaję się na zdjęcia do pobliskich Tarnowskich Gór. Na szczęście kolega nie każe na siebie długo czekać i zdjęcia jego H-D XR1200 robimy dość szybko. O godzinie 14 jestem już z powrotem po odbiór swojego pojazdu. Czeka na mnie pod salonem, nie dość że ze zrobionym przeglądem po 1000km to jeszcze w dodatku ładnie umyty .
Godzina 14:20, mam około 190km do Łodzi, a firmę, w której muszę dokonać zakupów zamykają o 17. Muszę się spieszyć, tym bardziej, że radio w MP3ce informuje o popołudniowych burzach, o deszczu i innych przyjemnościach. Jako że skuter jest po przeglądzie, a wiatr będę miał w plecy od razu przyduszam mu gaz. Nie patyczkując się, ale uważając na zachowanie lekkiego przodu rozpędzam maszynkę do 120-140km/h w zależności od sytuacji na drodze. W błyskawicznym tempie przejeżdżam Częstochowę i ten korek, który tworzy się na remontowanym fragmencie przelotówki. Za Częstochową dopada mnie pierwszy deszcz. Mimo że niebo nie wygląda aż tak źle z nieba leją się strugi deszczu. Zwalniam do prawie przepisowych 100km/h ale wciąż pamiętam że mi się spieszy. Deszcz przechodzi po około 10 minutach i wszystko przesycha. Na szczęście RetBike nie przemaka, zwłaszcza że to model 3-warstwowy. Zatrzymuję się na stacji paliw Orlen ze świecącą kontrolką paliwa i przebiegiem 290km, co przy prędkościach uzyskiwanych w trasie mnie co najmniej zaskoczyło. Pamiętam wszak, że dość długo silnik pracował na swoich maksymalnych 8tyś obrotów. Na Orlenie wtopa. Wprawdzie spokojnie zapłacę kartą, ale nie będę miał czasu na tyle aby w Łodzi poszukać bankomatu. Szybka rozmowa z obsługą stacji i lewa sprzedaż fajek. Tak portfel staje sie zasobniejszy o 10 złotych, bo pewnie te zakupy nie będą mnie więcej kosztowały.
Ruszam ze stacji i zaraz kolejny
deszcz, jeszcze przed Piotrkowem. Podobnie jak wcześniej zwalniam
do 100 i rozpędzam się jak tylko przechodzi. Wreszcie
Łódź, do firmy wpadam jak bomba o 16:50. Na szczęście
zamówienie jest przygotowane i można je odebrać. O 17
ruszam z Łodzi w kierunku Warszawy. Ponieważ mi się już tak nie
spieszy pojadę sobie drogą przez Brzeziny, Skierniewice,
Żyrardów i Grodzisk. Lubię tę drogę, jest prawie pusta, i
jedzie się wśród lasów. W Skierniewicach kolejne
oberwanie chmury. I to nei byle jakie. Takich czarnych chmur to
ja już dawno nie widziałem. Na szczęście mijam je lekko bokiem i
wychodze suchy z całej tej imprezy. Wreszcie Żyrardów,
jest godzina 20. Mc'Donalds i pierwsze jedzenie dziś. W całym tym
zabieganiu prawie nie czułem głodu dopiero od Łodzi, jak
zwolniłem zaczęło mnie ssać. No tak, zapomniałem że dziś 01.06 i
w restauracji jest pełno dzieciaków. Na szczęście udało
się znaleźć wolne miejsce. Jeść i do domu... jeszcze tylko 40....
30... 20....km... wreszcie jestem na miejscu. Jest godzina 21.
Czas na podsumowanie. Tego dnia Citycom 300i
zrobił około 750 kilometrów. Spalił około 27 litrów
paliwa (3,6l/100km), co przy jakimkolwiek samochodzie byłoby
niemożliwością. Skoro jechałem w sumie 15 godzin to średnia
prędkość z trasy to 50km/h. Biorąc pod uwagę 4 godziny przerwy
(10-14), odpoczynki, tankowanie, posiłek jest to całkiem niezły
wynik."
- Ha, chyba mnie pochwalił....
Archiwum
Kategorie
- Na wesoło (656)
- Ogólne (151)
- Ogólne (5)
- Skutery (23)
- Wszystko inne (25)
- Wszystko inne (4)